Kilka dni temu dostałem najpierw maila a potem SMS-a od "Vistuli" z informacją o wiosennej promocji. Dostaję od nich takie powiadomienia raz na kilka miesięcy. Wyraziłem na to zgodę wyrabiając sobie kartę rabatową, co było warunkiem sprowadzenia dla mnie z innego miasta garnituru w bardzo korzystnej cenie. Zaskoczyła mnie moja reakcja na te wiadomości. Mail został przez program pocztowy przeniesiony automatycznie do folderu ze spamem, gdzie wypatrzyłem go podczas jego rutynowego opróżniania. Po zauważeniu, kto jest nadawcą otworzyłem go i przeczytałem, choć zwykle wszystkie takie wiadomości lądują od razu w koszu. Zapoznałem się również z SMS-em, który powtarzał jedynie to, o czym już wiedziałem z maila. Znów zadecydowała informacja o tym, kto jest nadawcą. Z tej konkretnej promocji nie skorzystam, ale niedługo będę potrzebował jakichś koszul do "ubrania roboczego". Chyba zacznę szukanie od któregoś z ich sklepów. A kiedy wyrabiałem kartę, byłem pewien, że zbyt wiele na mnie nie zarobią, bo w garniturach, koszulach i krawatach chodzę tylko wtedy, kiedy nie mam innego wyjścia.
Przy okazji zacząłem się zastanawiać nad sposobem przywiązania opornego klienta do marki. W moim przypadku wystarczył dobry produkt, miła i kompetentna obsługa, a później niezbyt nachalne przypominanie o swoim istnieniu. Ale to nie może być takie proste. Przecież już ktoś by na to wpadł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę o podpisywanie komentarzy - może być np. nickiem po wybraniu z listy pod oknem komentarza pozycji "Nazwa/adres URL"