Od jakiegoś czasu zastanawiam się, jak to się stało, że głównym przywódcą nowoczesnej polskiej lewicy (o skansenie komuny w postaci SLD przecież nie warto nawet wspominać) jest były biznesmen, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu i Polskiej Konferencji Pracodawców Prywatnych (za Wikipedią). Czyżby już jako biznesmen był kimś na kształt braci Cadbury, troszczących się o swoich pracowników bardziej niż współczesne związki zawodowe o swoich członków, czy też jakieś dramatyczne wydarzenie (na myśl nasuwa mi się nawrócenie Szawła w drodze do Damaszku, ale wobec poglądów naszego bohatera nie odważę się użyć tego porównania) wpłynęło na zmianę jego poglądów? Chcąc poznać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie sięgnąłem po Wprost, gdzie można znaleźć wywiad z jego byłą żoną. Odpowiedzi nie znalazłem, bo trudno przecież uwierzyć w to, co zarzuca swojemu ex rozgoryczona rozpadem związku kobieta.
Czy można dać wiarę, że ktoś obdarzony taką wrażliwością społeczną, że nawet swoją jakże skromną przecież dietę poselską przeznacza na cele charytatywne, żyjący jedynie z 527 zł tantiem z tytułu praw autorskich, ulokował swój majątek w rajach podatkowych? Że taki ktoś nie ma własnych poglądów, a jedynie koniunkturalnie podpisuje się pod poglądami innych, których traktuje przy tym w sposób instrumentalny? Jestem zmuszony odrzucić takie przypuszczenia - przecież gdyby tak było, to nie poparłoby go 10% głosujących w ostatnich wyborach. W końcu jesteśmy narodem cwaniaków i nie znalazłoby się wśród nas aż tylu naiwnych, którzy daliby się oszukać kiepskiemu aktorzynie.
Wywiad ten podrzucił mi jednak pewien trop, który czym prędzej postanowiłem sprawdzić. Sięgnąłem w tym celu po oświadczenie o stanie majątkowym naszego lidera lewicy. Jestem przekonany, że udało mi się znaleźć powód przemiany: nasz bohater jest po prostu biedny jak mysz kościelna (znów chyba nie najlepsze porównanie). W zasobach pieniężnych, nieruchomościach i ruchomościach ma jakieś 5.896.260 zł*. Każdy przypadkowy członek przypadkowego społeczeństwa przyzna, że są to drobniaki niewarte nawet wspomnienia, które nie wystarczą w naszych warunkach na godziwe życie. Ale sytuacja naszego posła wygląda znacznie gorzej - otóż wisi różnym bankom i firmom około 6.760.602 zł*, czyli tak na prawdę jest bankrutem, który tak jak znaczna część naszego społeczeństwa (podobno około 2 milionów), wpadł w spiralę długów. Dzięki temu rozumie sytuację tej części polskiego proletariatu, która znalazła się w najtragiczniejszym położeniu, czyli biznesmenów-bankrutów. Była żona zadaje pytanie, co stało się ze 180 mln zł, które miał ponoć uzyskać ze sprzedaży akcji Polmosu Lublin. Jeżeli przyjrzymy się, kogo zwalcza nasz bohater odpowiedź staje się jasna. Do ruiny doprowadził go Kościół katolicki, zapewne wtedy, gdy zajmował się jeszcze wydawaniem prawicowego tygodnika Ozon.
Trudna sytuacja finansowa posła wyjaśnia również, dlaczego musi nosić takie obciachowe różowe koszule, jak ta którą można zobaczyć na nagraniu z posiedzenia Sejmu 11 maja:
Jak komuś nie starcza od pierwszego do pierwszego i ubrania musi kupować w lumpeksach, to nie ma możliwości za bardzo przebierać - ubiera się w to, co akurat udało mu się zdobyć.
* Ponieważ jako osoba dość prosta, mam problem z wyliczeniem nawet swojego własnego budżetu, mogłem się pomylić o jakieś drobne kilkadziesiąt tysięcy w tą lub tamtą.
Pozwolisz, że zacytuję "(...) ale wobec poglądów naszego bohatera (...)". Czyich poglądów? Czy nasz bohater ma poglądy? Nasz bohater z pewnością ma dobre wyczucie, skąd społeczny wiatr wieje i potrafi się wobec tego wiatru zgrabnie ustawić, lepszym profilem do kamery. Tak, wiem. Ludzie przechodzą głębokie przemiany wewnętrzne, czemuż by odmawiać tego prawa i naszemu bohaterowi? Nie odmawiam. Poczekam do następnych wyborów i zobaczę, jakie wtedy będzie miał poglądy. A to nie zależy od niego, tylko od tego, kogo poprzeć będzie uważał za bardziej opłacalne.
OdpowiedzUsuńMoże i małostkowa jestem, ale tego "Ozonu" mu nie zapomnę, a i na "Maupie" już mu wypominałam ten koniunkturalizm. Zarzut koniunkturalizmu wobec polityka jest z pewnością nieco naiwny, ale taki zwrot budzi moją nieufność.
Kiedy Palikot skumał się z portalem Apostazja.pl (a to była moja banda) przestałam się tam udzielać, bo uważałam, że taki mix nie przysłuży się nikomu. Myliłam się. Przysłużył się Palikotowi, który postanowił zagrać Lutra, dramatycznie przybijając na drzwiach kościoła swój akt apostazji. Efektowne. I tanie.
I na koniec, taka trawestacja: "Jak komuś nie starcza od pierwszego do pierwszego i poglądy musi kupować w lumpeksach, to nie ma możliwości za bardzo przebierać - ubiera się w to, co akurat udało mu się zdobyć."
Wydaje się, że myślisz o nim to samo, co była żona, tylko jej dojście do tych wniosków zabrało kilkanaście lat. A trawestacja bardzo mi się podoba :).
UsuńJeżeli chodzi o przemiany wewnętrzne, to warto byłoby w tym kontekście przywołać Fryderyka Engelsa (miałem to zrobić w poście, ale mi się zapomniało), który będąc synem kapitalisty stał się w ideologiem komunizmu. Przemiana Palikota jest jeszcze głębsza - chyba jednak przypomina św. Pawła na opak. Ostatni gest wzorowany na Lutrze - czyli nawet w polityce króluje postmodernizm.
A co do prawdziwych poglądów naszego lewicowca, to jestem przekonany, że interesuje go tylko jedno - to co uważa za dobre dla Janusza Palikota.
I na koniec mały zewnętrzny komentarz:
http://zbyszkozbogdanca.salon24.pl/219470,jak-palikot-polmos-wydoil-czyli-dramat-w-v-aktach