wtorek, 12 czerwca 2012

Miesięcznica, czyli nabożeństwo polityczne

Licząc na zadymę pod Hotelem Bristol udałem się w niedzielę wieczorem na wydarzenie religijne. Zaczęło się od mszy w Archikatedrze św. Jana, następnie sformował się pochód, który przemaszerował pod Pałac Prezydencki, gdzie między innymi przemówił Jarosław Kaczyński. Po oficjalnym zakończeniu wydarzenia, można się było jeszcze rozkoszować melodeklamacjami patetyczno-patriotycznymi tej oto pani (jeszcze bardziej natchnione, patetyczne i patriotyczne, niż na zamieszczonym poniżej wideo):
(http://www.youtube.com/watch?v=eYwneRZPHWw)
Ku memu rozczarowaniu, podzielanemu zapewne przez dość licznie zgromadzonych reporterów, zadymy nie było. Nie było również zainteresowania wydarzeniem ze strony rosyjskich piłkarzy i kibiców. Podczas mszy w archikatedrze dwóch bardzo młodych ludzi (ponoć nieco dziabniętych) próbowało wdać się w poważną dysputę filozoficzno-polityczną na poziomie godnym naszych parlamentarzystów z panami w odblaskowych kamizelkach z napisem Służba porządkowa PiS. Ci jednak, nie sprostawszy zapewne sile argumentów młodych dyskutantów, poprosili nieco znudzonych policjantów, czuwających nad spokojnym przebiegiem manifestacji, o włączenie się do rozmowy. Wydaje mi się, że rozmowa tak skończyła się czymś w rodzaju pouczenia połączonego z zachętą to udania się w innym kierunku niż archikatedra. W każdym razie było to najbardziej zbliżony do zadymy incydent, jaki udało mi się zaobserwować. Pod Hotelem Bristol stało też kilka osób z transparentem "Koczownicy dość szczucia nas na Rosjan", ochranianych  przed nadmierną ciekawością chcących się dowiedzieć, o co im właściwie chodzi, przez policyjny kordon. Ponieważ kordon był szczelny, to ciekawość manifestantów (a także moja) pozostała niezaspokojona.
Muszę przyznać, że "lud smoleński" jednym mi zaimponował. Ci którzy nie zmieścili się w archikatedrze twardo stali przez całą mszę na dworze w strugach wzmagającego się deszczu. Następnie karnie uformowali szyk u wylotu Świętojańskiej na Plac Zamkowy i trwali w nim mimo ulewy przez przez kilkadziesiąt minut. Pojawienie się wśród manifestantów Prezesa, czemu towarzyszyło gromkie skandowanie "Jarosław! Jarosław!" zapewne przypadkiem zbiegło się z końcem opadów. Jako przypadkowy członek przypadkowego społeczeństwa nie śmiem insynuować, że tak wybitny przywódca, jak Jarosław Kaczyński nie podziela poglądów Aleksandra Macedońskiego, że wódz na równi ze swą armią powinien dzielić wszystkie trudy i znosić przeciwności. Następnie pochód ruszył w stronę Krakowskiego Przedmieścia.
Zarówno podczas kazania o. Aleksandra Jacyniaka podczas mszy,
 (http://www.youtube.com/watch?v=yg0Xiywgogw)
przemówienia Jarosława Kaczyńskiego pod Pałacem Prezydenckim (znów poprzedzanego okrzykami tłumu "Jarosław! Jarosław!"), jak i "apelu pamięci" odczytanego przez Anitę Czerwińską dużo było o prawdzie.
(http://www.youtube.com/watch?v=xvsJrJk0_Rg)
Przy czym prawda ta jest już znana dzięki działaniu parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza - "prawie pewne jest, że nie był to wypadek", teraz tylko do tej prawdy trzeba dopasować odpowiednie argumenty, czym zajmują się autorytety międzynarodowego świata nauki. Prawdy tej "ani władze Polski, anie Rosji nie były w stanie schować". Bo przecież nie ma takiej możliwości, by nędzna brzoza doprowadziła do złamania skrzydła. (W związku z czym poniższe nagranie jest zupełnie bez związku z tekstem - mimo wszystko chciałem dpodziękować Michałowi za jego wygrzebanie):
(http://www.youtube.com/watch?v=QHZY0-XUmMA, pełna wersja tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=TrIZd53Gl4E)
Oczywiście jedyną gwarancją dostępu do tej prawdy jest zapewnienie miejsca na cyfrowym multipleksie Telewizji Trwam, czemu sprzeciwiają się nie tylko KRRiTV, wiadome media ale i "niezawisły" sąd. O samych ofiarach katastrofy natomiast było bardzo niewiele, mimo że to je właśnie miała upamiętniać cała religijna uroczystość.
Katastrofa w Smoleńsku urosła w ustach o. Jacyniaka do największej tragedii w powojennych dziejach Polski, a pani Czerwińska posuwa się jeszcze dalej, twierdząc, że jest to w ogóle najbardziej bolesny fragment naszej historii. A każdego, kto kwestionowałby takie stwierdzenia  można dzięki temu oskarżyć co najmniej o brak patriotyzmu i naigrywanie się z ofiar katastrofy oraz ich bliskich. Dla mnie jednak właśnie takie wypowiedzi są wyrazem braku szacunku dla ofiar i ich rodzin, jak i dla ludzi, którymi manipuluje się przy pomocy takich demagogicznych stwierdzeń. Jak wygląda twierdzenie, że jest to najboleśniejszy fragment naszej historii choćby w porównaniu z okresem II wojny światowej? Katastrofa w Smoleńsku nie była nawet najtragiczniejszym wypadkiem w polskim lotnictwie - katastrofa w Lesie Kabackim pochłonęła prawie dwukrotnie większą liczbę ofiar. Mitologizowanie przyczyn wypadku, do którego doprowadził prawdopodobnie cały ciąg błędów i zaniedbań pozwala jednak z miernego prezydenta, który nie miał szans na reelekcję wykreować postać tragicznego bohatera, godnego pochówku na Wawelu. Tę legendę, osadzoną w tradycji polskiej martyrologi, brat zmarłego wykorzystuje do budowania swojej politycznej kariery. We mnie takie działanie budzi obrzydzenie
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Zarówno podczas mszy, jak i pod Pałacem Prezydenckim odśpiewano "ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie".  Jeżeli ochranianie przez policję manifestacji przeciwników rządu nie jest przejawem wolności, to nie wiem, co mogłoby nią być.

2 komentarze:

  1. Ci ludzie nie wiedzą co bełkotają. Ale jest demokracja i cywilizacja, osoby poszkodowane przez los należy chronić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam mysz Darwina :)

      Musiałem się trochę zastanowić nad odpowiedzią i wyszło mi, że żadna dodatkowa ochrona nie jest potrzebna - mają prawo wyrażać swoje poglądy, a chronić należy ich (a także nas, jeżeli się zdecydujemy wyrazić własne np. na Krakowskim Przedmieściu) przed tymi, którzy chcieliby zastosować w polemice "argumentum ad personam" typu piąchopiryna, bejsbol lub nisko latający brukowiec. I w myśl tej zasady "reżimowa" policja ochraniała antyrządowe "wydarzenie religijna". Wadą tak rozumianej wolności słowa jest to, że niektórzy ludzie mogą w ten sposób zarażać swoją paranoją innych, co możemy obserwować na własne oczy.

      Usuń

Uprzejmie proszę o podpisywanie komentarzy - może być np. nickiem po wybraniu z listy pod oknem komentarza pozycji "Nazwa/adres URL"