Szanowana Pani Dyrektor!
Dziękuję bardzo za odpowiedź, którą otrzymałem na mój "List...". Planowałem się odnieść się do niej w możliwie najkrótszym czasie, lecz nie pozwoliły mi na to kolejne kłopoty zdrowotne, które spowodowały, że nie starczyło mi energii na zajmowanie się sprawami pozazawodowymi. Dało mi to jednak okazję pogłębienia moich obserwacji funkcjonowania naszej służby zdrowia. Przyznam, że obecne doświadczenia różnią się znacząco od tych z grudnia. W mojej przychodni znów można się z niewielkim wyprzedzeniem umówić na wizytę, nie ma tłumu niedoszłych pacjentów oczekujących przed gabinetem, którzy "chcieliby wejść tylko na chwilę i zapytać, czy pani doktor znajdzie czas, by mnie jeszcze dzisiaj przyjąć", na co dostawali odpowiedź, że "w dniu dzisiejszym jest to już niemożliwe". Praktycznie bez czekania udało mi się zrobić zdjęcia rtg, oraz umówić na konsultacje do urologa w bardzo rozsądnym terminie: niecałe półtorej tygodnia od daty rejestracji.
Z mojego - pacjenta - punktu widzenia również funkcjonowanie systemu eWUŚ jest znacznym ułatwieniem. Nie czuję się już jak doręczyciel, którego głównym zadaniem jest przeniesienie papierka od pracodawcy do pani w rejestracji, za to bardziej jak osoba, która przyszła po pomoc w związku z problemami zdrowotnymi.
Obawiam się jednak, że sytuacja nie będzie tak wyglądać przez cały czas. Moje problemy z dostaniem się do lekarza POZ miały miejsce w połowie grudnia, czyli prawdopodobnie w początkowej fazie zwiększonej ilości zachorowań na grypę i oraz różnego rodzaju bakteryjne infekcje dróg oddechowych. I właśnie w tym okresie dostępność lekarza pierwszego kontaktu była poważnie ograniczona - i nie dotyczyło to jedynie mojej, ale również wszystkich innych przychodni mających umowy z NFZ, znajdujących się w rozsądnej odległości od mojego miejsca zamieszkania, więc zmiana lekarza POZ, o której Pani pisze nic by nie zmieniła w mojej sytuacji. Co więcej na podstawie tego tekstu można przypuszczać, że problem nie ograniczał się jedynie do Warszawy. A przecież zwiększona ilość zachorowań w okresie jesienno-zimowym oraz wczesną wiosną, nie jest, o ile wiem, zjawiskiem niezwykłym. A jeżeli wierzyć mediom, to pod koniec minionego roku spowodowała ona poważny kryzys w dostępności lekarzy pierwszego kontaktu, który zaowocował również powstaniem kilkudniowych kolejek w firmach, które oferują odpłatne usługi medyczne poza systemem NFZ. Potwierdzają to przypadki moich znajomych, którym w ramach płatnych pakietów medycznych proponowano na przełomie roku wizyty 4-5 dni roboczych po dacie rejestracji.
Nie najlepiej jest również z możliwością uzyskania informacji o podpisanych umowach i czasie oczekiwania na wizytę u specjalisty (przynajmniej w mazowieckim oddziale NFZ), o których mówiła w programie "Polityka przy kawie" Agnieszka Pachciarz. Jednak ponieważ wciąż jestem w trakcie praktycznych ćwiczeń z tego zakresu, zapewne podzielę się swoimi doświadczeniami w tym zakresie na łamach http://kolegamaupa.blogspot.com/ w późniejszym okresie.
Jak pisałem, zwiększona ilość zachorowań w okresie jesienno-zimowym nie jest zjawiskiem niezwykłym i nie powinna zaskakiwać służby zdrowia tak, jak jeszcze niedawno zima zaskakiwała co roku drogowców. Jeżeli taka sytuacja doprowadza do tak poważnych kłopotów, to wolę sobie nie wyobrażać, co by się działo w przypadku prawdziwej epidemii.
Pisze Pani, że istniej możliwość skorzystania z nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, ale nie wydaje mi się, żeby jej celem było upychanie na wizyty tych, którym nie udało się dostać do lekarza w normalnym czasie pracy poradni, ale ma zapewnienie pomocy lekarskiej tym, których stan zdrowia pogorszy się w czasie, kiedy nie można skorzystać z pomocy lekarskiej udzielanej w normalnym trybie. Poniekąd żałuję, że nie trafiłem do punktu oferującego takie świadczenia - dla osoby zainteresowanej opisywaniem zjawisk naszego życia społecznego byłaby to okazja do niezapomnianych obserwacji przejawów empatii, wzajemnego zrozumienia, uprzejmości i zachowań nacechowanych głęboką kulturą osobistą, tak charakterystycznych dla znaczącej części interakcji przypadkowych członków naszego przypadkowego społeczeństwa ze służbą zdrowia. Z drugiej strony po całym dniu poświęconym na próby dostania się do lekarza nie miałbym raczej dość sił, by móc się w pełni rozkoszować tymi doznaniami.
Jak się Pani zapewne domyśla moim celem nie było formalne złożenie reklamacji - gdybym chciał to zrobić, wybrałbym inny sposób. Dlaczego w takim razie zadałem sobie trud wysłania wspomnianego na początku listu? Bo tak samo jak opozycja, która niedawno zgłosiła wniosek o wotum nieufności dla Pani szefa uważam, że w ciągu pięciu lat z kawałkiem reprezentowane przez Panią ministerstwo nie dopracowało się sensownej polityki zdrowotnej, za to zgodnie ze stylem funkcjonowania obecnych władz, reaguje wzmożoną aktywnością w odpowiedzi na społeczną (a jeszcze szybciej na medialną) presję. Również ostatni projekt podziału NFZ i stworzenia odrębnej instytucji zajmującej się wyceną świadczeń wydaje się być efektem medialnej fali krytyki z ostatnich miesięcy zeszłego roku związanej m. in. z długimi kolejkami do specjalistów. Ponieważ mam taką możliwość - dorzucam od siebie ziarenko do ogródka polskiej służby zdrowia i osób odpowiedzialnych za jej funkcjonowanie. A że z racji wieku zapewne będę zmuszony coraz częściej korzystać ze świadczeń służby zdrowia, zależałoby mi, żeby to funkcjonowanie stawało się coraz sprawniejsze.
I na koniec chciałbym ponowić pytanie z mojego poprzedniego listu, na które nie dostałem odpowiedzi: czy takie osoby, jak obecny i była minister zdrowia, wysocy urzędnicy tegoż ministerstwa, czy prezes NFZ mają okazję doświadczyć na własnej skórze (i skórze swojej rodziny) codziennych kłopotów pacjentów? Czy samodzielnie rejestrują się do lekarzy, nie korzystając przy okazji ze swojej pozycji, by zostać szybciej i skuteczniej obsłużeni? A może korzystają z dodatkowych płatnych pakietów opieki medycznej, a jeżeli tak, to kto je finansuje? W istocie rzeczy jest to pytanie o to, czy osoby zarządzające, nadzorujące i reformujące publiczną służbę zdrowia znają ją z własnego doświadczenia, czy jedynie z raportów, statystyk i być może doniesień mediów. Myślę, że z odpowiedzią chętnie zapozna się również niewielki krąg moich czytelników. [Aktualizacja: tutaj można znaleźć odpowiedź Ministerstwa.]
Pozostaję z szacunkiem
Rafał Nowakowski
P.S. Na koniec mały stronniczy przegląd linków:
1.http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,13330200,_NFZ_oszukuje___dyrektorzy_szpitali_pisza_do_ministra.html
2.http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13261475,Chorzy_leza_w_karetkach__karetki_stoja_przed_szpitalami.html
3.http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12959732,NFZ__Prosze_czekac__bedzie_wizyta__Moze_za_kilka_lat.html
4. http://wyborcza.pl/1,75248,13329551,NFZ_niegotowy_na_nowe_rachunki_ze_szpitali.html
I na koniec:
5.http://praca.wp.pl/title,Skandal-w-NFZ-Nas-nie-lecza-a-sobie-dali-olbrzymie-premie,wid,15288180,wiadomosc.html?ticaid=110020
Z mojego - pacjenta - punktu widzenia również funkcjonowanie systemu eWUŚ jest znacznym ułatwieniem. Nie czuję się już jak doręczyciel, którego głównym zadaniem jest przeniesienie papierka od pracodawcy do pani w rejestracji, za to bardziej jak osoba, która przyszła po pomoc w związku z problemami zdrowotnymi.
Obawiam się jednak, że sytuacja nie będzie tak wyglądać przez cały czas. Moje problemy z dostaniem się do lekarza POZ miały miejsce w połowie grudnia, czyli prawdopodobnie w początkowej fazie zwiększonej ilości zachorowań na grypę i oraz różnego rodzaju bakteryjne infekcje dróg oddechowych. I właśnie w tym okresie dostępność lekarza pierwszego kontaktu była poważnie ograniczona - i nie dotyczyło to jedynie mojej, ale również wszystkich innych przychodni mających umowy z NFZ, znajdujących się w rozsądnej odległości od mojego miejsca zamieszkania, więc zmiana lekarza POZ, o której Pani pisze nic by nie zmieniła w mojej sytuacji. Co więcej na podstawie tego tekstu można przypuszczać, że problem nie ograniczał się jedynie do Warszawy. A przecież zwiększona ilość zachorowań w okresie jesienno-zimowym oraz wczesną wiosną, nie jest, o ile wiem, zjawiskiem niezwykłym. A jeżeli wierzyć mediom, to pod koniec minionego roku spowodowała ona poważny kryzys w dostępności lekarzy pierwszego kontaktu, który zaowocował również powstaniem kilkudniowych kolejek w firmach, które oferują odpłatne usługi medyczne poza systemem NFZ. Potwierdzają to przypadki moich znajomych, którym w ramach płatnych pakietów medycznych proponowano na przełomie roku wizyty 4-5 dni roboczych po dacie rejestracji.
Nie najlepiej jest również z możliwością uzyskania informacji o podpisanych umowach i czasie oczekiwania na wizytę u specjalisty (przynajmniej w mazowieckim oddziale NFZ), o których mówiła w programie "Polityka przy kawie" Agnieszka Pachciarz. Jednak ponieważ wciąż jestem w trakcie praktycznych ćwiczeń z tego zakresu, zapewne podzielę się swoimi doświadczeniami w tym zakresie na łamach http://kolegamaupa.blogspot.com/ w późniejszym okresie.
Jak pisałem, zwiększona ilość zachorowań w okresie jesienno-zimowym nie jest zjawiskiem niezwykłym i nie powinna zaskakiwać służby zdrowia tak, jak jeszcze niedawno zima zaskakiwała co roku drogowców. Jeżeli taka sytuacja doprowadza do tak poważnych kłopotów, to wolę sobie nie wyobrażać, co by się działo w przypadku prawdziwej epidemii.
Pisze Pani, że istniej możliwość skorzystania z nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, ale nie wydaje mi się, żeby jej celem było upychanie na wizyty tych, którym nie udało się dostać do lekarza w normalnym czasie pracy poradni, ale ma zapewnienie pomocy lekarskiej tym, których stan zdrowia pogorszy się w czasie, kiedy nie można skorzystać z pomocy lekarskiej udzielanej w normalnym trybie. Poniekąd żałuję, że nie trafiłem do punktu oferującego takie świadczenia - dla osoby zainteresowanej opisywaniem zjawisk naszego życia społecznego byłaby to okazja do niezapomnianych obserwacji przejawów empatii, wzajemnego zrozumienia, uprzejmości i zachowań nacechowanych głęboką kulturą osobistą, tak charakterystycznych dla znaczącej części interakcji przypadkowych członków naszego przypadkowego społeczeństwa ze służbą zdrowia. Z drugiej strony po całym dniu poświęconym na próby dostania się do lekarza nie miałbym raczej dość sił, by móc się w pełni rozkoszować tymi doznaniami.
Jak się Pani zapewne domyśla moim celem nie było formalne złożenie reklamacji - gdybym chciał to zrobić, wybrałbym inny sposób. Dlaczego w takim razie zadałem sobie trud wysłania wspomnianego na początku listu? Bo tak samo jak opozycja, która niedawno zgłosiła wniosek o wotum nieufności dla Pani szefa uważam, że w ciągu pięciu lat z kawałkiem reprezentowane przez Panią ministerstwo nie dopracowało się sensownej polityki zdrowotnej, za to zgodnie ze stylem funkcjonowania obecnych władz, reaguje wzmożoną aktywnością w odpowiedzi na społeczną (a jeszcze szybciej na medialną) presję. Również ostatni projekt podziału NFZ i stworzenia odrębnej instytucji zajmującej się wyceną świadczeń wydaje się być efektem medialnej fali krytyki z ostatnich miesięcy zeszłego roku związanej m. in. z długimi kolejkami do specjalistów. Ponieważ mam taką możliwość - dorzucam od siebie ziarenko do ogródka polskiej służby zdrowia i osób odpowiedzialnych za jej funkcjonowanie. A że z racji wieku zapewne będę zmuszony coraz częściej korzystać ze świadczeń służby zdrowia, zależałoby mi, żeby to funkcjonowanie stawało się coraz sprawniejsze.
I na koniec chciałbym ponowić pytanie z mojego poprzedniego listu, na które nie dostałem odpowiedzi: czy takie osoby, jak obecny i była minister zdrowia, wysocy urzędnicy tegoż ministerstwa, czy prezes NFZ mają okazję doświadczyć na własnej skórze (i skórze swojej rodziny) codziennych kłopotów pacjentów? Czy samodzielnie rejestrują się do lekarzy, nie korzystając przy okazji ze swojej pozycji, by zostać szybciej i skuteczniej obsłużeni? A może korzystają z dodatkowych płatnych pakietów opieki medycznej, a jeżeli tak, to kto je finansuje? W istocie rzeczy jest to pytanie o to, czy osoby zarządzające, nadzorujące i reformujące publiczną służbę zdrowia znają ją z własnego doświadczenia, czy jedynie z raportów, statystyk i być może doniesień mediów. Myślę, że z odpowiedzią chętnie zapozna się również niewielki krąg moich czytelników. [Aktualizacja: tutaj można znaleźć odpowiedź Ministerstwa.]
Pozostaję z szacunkiem
Rafał Nowakowski
P.S. Na koniec mały stronniczy przegląd linków:
1.http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,13330200,_NFZ_oszukuje___dyrektorzy_szpitali_pisza_do_ministra.html
2.http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,13261475,Chorzy_leza_w_karetkach__karetki_stoja_przed_szpitalami.html
3.http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12959732,NFZ__Prosze_czekac__bedzie_wizyta__Moze_za_kilka_lat.html
4. http://wyborcza.pl/1,75248,13329551,NFZ_niegotowy_na_nowe_rachunki_ze_szpitali.html
I na koniec:
5.http://praca.wp.pl/title,Skandal-w-NFZ-Nas-nie-lecza-a-sobie-dali-olbrzymie-premie,wid,15288180,wiadomosc.html?ticaid=110020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę o podpisywanie komentarzy - może być np. nickiem po wybraniu z listy pod oknem komentarza pozycji "Nazwa/adres URL"