czwartek, 28 lutego 2013

Polityczne Tur de Poloń

Niedawno premier Tusk zapowiedział, że będzie się spotykał z ludem pracującym (i niepracującym) miast i wsi, by z nami -  pospolitymi, prostymi wyborcami skonsultować, na co mamy wydać unijne miliardy. Słysząc te słowa większość z nas miała nadzieję, że znów ruszy w Polskę wspaniały Tuskobus, którym premier wraz z innymi najdostojniejszymi osobami w państwie zawita pod nasze strzechy. Również Jarosław Kaczyński planuje objechać naszą piękną ojczyznę, by nawet w najmniejszych miejscowościach "od Świnoujścia po Ustrzyki, od Wałbrzycha po Suwałki" spotykać się z Polakami. Choć doceniam inicjatywę obu mężów stanu, a Premierowi chętnie przedstawiłbym swój plan rozwoju i modernizacji kraju, to jednak ośmielę się zauważyć, że proponowana przez obu panów formuła nie przystaje już trochę do naszych czasów. Bo cóż takiego może się wydarzyć na spotkaniach tak wybitnych polityków z - nie bójmy się spojrzeć prawdzie w oczy - przypadkowymi członkami przypadkowego społeczeństwa? Co zaprzątnęłoby na  dłuższy czas uwagę mediów albo awansowało do rangi wiadomości dnia?

Nauki premiera o tym, jak żyć zrozumiałe są jedynie dla najbardziej rozwiniętych duchowo poszukiwaczy sensu życia, których niestety nie ma w naszym narodzie zbyt wielu. Oczywiście można również liczyć na ożywione spotkania z nastawioną patriotycznie młodzieżą, coraz aktywniej w ostatnich dniach włączającą się w dyskurs społeczno-polityczny, którą z Donaldem Tuskiem łączy głęboka miłość do piłki nożnej.


Wydaje się jednak, że dyskusja z młodymi ludźmi może być nieco utrudniona ze względu na to, że noszone zgodnie z najnowszą modą gustowne kominiarki utrudniają zrozumiałą artykulację myśli.

Jarosław Kaczyński, przedstawiając program rządu technicznego (socjologia od przyszłego roku będzie wykładana na politechnikach) nie-premiera Glińskiego, może liczyć głównie na uwagę fanów SF. Zwłaszcza tych zainteresowanych problematyką rzeczywistości alternatywnych i nurtem social- oraz political fiction bliskiego zasięgu. Może oczywiście przedstawiać najnowsze bezsprzeczne dowody na udział polskiego i rosyjskiego rządu w zamachu smoleńskim (podobno zespół Macierewicza postanowił ostatnio skoordynować ogłaszanie kolejnych 100-procentowo pewnych wyjaśnień z cyklem wydawniczym Google Chrome), ale praktyka pokazuje, że może je zrozumieć jedynie garstka najwybitniejszych w świecie badaczy, a nie pospolita naukowa mierzwa.

A przecież można walkę o rząd dusz Polaków przekształcić w prawdziwy wyścig. Zacząłby się od kryterium ulicznego w stolicy. Jakież emocje wzbudziłaby obserwacja takich wspaniałych bolidów na ścigających się po warszawskich ulicach:

A następnego dnia nasi herosi ruszyliby do rajdu dookoła Polski.Wszystko oczywiście transmitowane na żywo przez TVP i największe kanały sportowe. Już słyszę najwybitniejszych komentatorów relacjonujących łamiącymi się z emocji głosami przebieg zmagań:

Eeee... proszę Państwa, czekamy na punkcie pomiaru czasu na pojawienie się tych eee... niesamowitych maszyn. Już niedługo powinny wyłonić się zza zakrętu... TAK!, TAK!... już widzimy kłęby wzbijanego przez nie kurzu... do naszych uszu dobiega granie potężnych silników... granie które przypomina ryk żubrów... bizonów... albo no tych... takich potężnych... samców krów... o tego słowa mi brakowało: byków. Eee... proszę Państwa... emocje zapierają mi dech... kto pojawi się pierwszy... Donald czy Jarosław? Kaczobus czy Tuskobus?... TAK! TAK! JUŻ SĄ! JUŻ WIDZIMY PIERWSZY BOLID! PROSZĘ PAŃSTWA TE EMOCJE... KTO JEST PIERWSZY?!...

Och, to jeszcze nie oni... to PKS do Koziej Dupy Górnej... już wpada na punk pomiaru czasu... jaki wynik? JAKI WYNIK?!... Niestety... jest opóźniony względem rozkładu o 10 minut 12 sekund i 79 tysięcznych... Czy uda się odrobić to opóźnienie? Łączymy się z kolegami z helikoptera... tak... tak... to wspaniale... proszę Państwa sytuacja na trasie jest dobra... na drodze jeszcze mało furmanek, a nielicznych rowerzystów bez problemów będzie można zepchnąć na pobocze lub do rowu... Musimy wierzyć... proszę Państwa... wiara jest najważniejsza... i nadzieja... do ostatnich sekund... i miłość do naszych wspaniałych reprezentantów... i... ale odbiegnołem trochę od tematu... musimy wierzyć, że jednak udam mu się nadrobić stratę...

Ale co to? TAK PROSZĘ PAŃSTWA!... TYM RAZEM TO JUŻ ONI!... ZAŻARCIE JAK TE LWY TYGRYSY LAMPARTY CZY INNE DRAPIEŻNE DRAPIEŻNIKI WALCZĄ O PROWADZENIE...

Zwycięzca każdego etapu mógłby do przybycia drugiego zawodnika bez przeszkód przemawiać do zgromadzonych tłumnie wyborców kibiców, a następnie obaj obaj przeciwnicy braliby udział w publicznej debacie. O wyborze tematu decydowałby ten, który wygrał rozgrywane na trasie etapu zadania dodatkowe, takie jak zebranie najmniejszej ilości punktów karnych przyznanych za udokumentowane przez fotoradary przewinienia drogowe, potajemne nagranie (dodatkowe punkty za zapis audio-video) prominentnego działacza PSL, czy zdemaskowanie homofoba i kryptokatolika w szeregach Ruchu Palikota.

Na zakończenie rozgrywany byłby morderczy długodystansowy wyścig na dochodzenie, do którego zawodnicy startowaliby w takim odstępie czasu, jaki dzieliłby ich po zsumowaniu wyników wszystkich poprzednich etapów. Kończyłby się pasjonującym finiszem w Alejach Ujazdowskich, a jego zwycięzca, zaraz po odebraniu złotego pucharu, ucałowaniu policzków wręczającej kwiaty panny w tradycyjnym stroju góralskim i oblaniu wszystkich wokół wykwintnym szampanem marki Sovietskoje Igristoje, udałby się wprost do budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Stamtąd otoczony powszechną miłością i szacunkiem rządziłby Polską do następnych zawodów.



Wykorzystano zdjęcie Tuskobusu autorstwa Tadeusza Rudzkiego z zasobów Wikimedia Commons.
Plik jest udostępniany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0
Oryginalny adres pliku i warunków jego udostępniania to: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:POL_Tuskobus_01.jpg#file.

2 komentarze:

  1. No, to piękne hasło sobie strzelił Tusk: "Zrobimy więcej". Ty przedstawiłeś obraz emocjonującego kryterium ulicznego, a moja wyobraźnia po lekturze tego hasła podpowiada mi obraz bardziej statyczny:
    Kilka pododdziałów wojskowych, pozostających ze sobą w nie najlepszych stosunkach, spotyka się tam, gdzie spotkać się muszą, czyli w polowych latrynach. Wszyscy z opuszczonymi spodniami w szeregu, jeden obok drugiego, tworzą w skupieniu, a nad pododdziałem Donalda powiewa transparent "zrobimy więcej". I tak wygląda to lepiej, niż transparent Jarosława "prawdziwe polskie, nasze własne- nie oddamy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy pamiętasz taką serię animacji puszczanych przez MTV,która się nazywała Celebrity Deathmatch (tu parę fotosików). Jak oglądam przeprowadzane w studiach telewizyjnych dyskusje polityków, to zastanawiam się, kiedy ktoś zorganizuje im wreszcie spotkanie na ringu. Polsat pokazuje jako walki dnia spotkania bokserskich emerytów, to mógłby na kolejnej "gali" dodać jeszcze walki polityków. Od razu podskoczyłaby oglądalność.

      Usuń

Uprzejmie proszę o podpisywanie komentarzy - może być np. nickiem po wybraniu z listy pod oknem komentarza pozycji "Nazwa/adres URL"