Przeglądając portale i oglądając telewizje informacyjne ciągle natrafiam na kolejne wiadomości oraz wypowiedzi polityków na temat Amber Gold. Przewijają się w nich między innymi stwierdzenia, że państwo nie chroniło dostatecznie poszkodowanych obywateli (choćby na konferencji prasowej Zbigniewa Ziobry, ale pojawia się również w innych wypowiedziach). O ile trudno polemizować ze stwierdzeniem, że prokuratura w tej sprawie - delikatnie mówiąc - dała du.., zresztą podobnie jak w przypadku "afery solnej" (czy ktoś jeszcze pamięta, o co w niej chodziło?), o czym pisałem w poście "Sól i politycy", o tyle nie potrafię się zgodzić z przedstawianiem poszkodowanych przez Amber Gold jako biednych ofiar oszusta. Zgodnie z artykułem z wyborczej.pl dwa dni temu złożono do prokuratury 2091 klientów uważa się za oszukanych przez spółkę na łączną sumę 131 744 000 zł. Proste działanie matematyczne pokazuje, że średnio lokowali oni po 63 005 zł i 26 gr. Czyli ludzie "inwestowali" po kilkadziesiąt tysięcy złotych licząc na oprocentowanie przekraczające najlepsze lokaty bankowe i to "bez ryzyka". Fajnie podsumował to jeden z komentatorów na forum.gazeta.pl. I nie jest prawdą, że nie było wcześniej żadnych ostrzeżeń na temat funkcjonowania tej firmy - jak się ustawi wyszukiwanie w Google na okres np. od 01.01.2009 - 31.12.2011 i wpisze "Amber Gold", to okaże się, że można było tam znaleźć artykuły, czy wpisy na blogach ostrzegające przed lokowaniem tam pieniędzy (o ostrzeżeniach KNF nie wspominając).
Czyli albo ktoś decydował się ulokować tam swoje pieniądze licząc, że zdąży wycofać kasę, zanim piramida się rozleci, albo nie zadał sobie trudu sprawdzenia opinii o firmie lub skuszony "gwarantowanymi" zyskami postanowił zignorować ostrzeżenia. Czyli stracili ci, którzy świadomie postanowili wejść w piramidę finansową licząc, że jeszcze się załapią na zyski, nie sprawdzili komu powierzają swoje pieniądze - czyli wykazali się skrajną naiwnością albo tacy, którym chciwość przyćmiła zdrowy rozsądek. Jakoś trudno mi współczuć takim osobom a pomysły, że państwo powinno im jakoś wynagrodzić straty (takie też się pojawiają), ponieważ nie ostrzegało ich dostatecznie przed oszustem budzą mój głęboki sprzeciw, bo państwo nie jest od tego, żeby prowadzić każdego obywatela za rączkę, a na dodatek bawić się jeszcze w doradcę finansowego. Zresztą tak działający (przynajmniej w teorii) system już przetrenowaliśmy i chyba niewiele jest takich osób, które na prawdę chciałyby do niego wrócić. Oczywiście nie oznacza to, że rozgrzeszam w ten sposób indolencję prokuratury, ale nawet gdyby Amber Gold zostało zwinięte w 2009 roku, to tacy inwestorzy mogliby skorzystać z innych podobnie korzystnych "kontraktów lokacyjnych". Warto w tym kontekście prześledzić dyskusję na forum bankier.pl, gdzie jeden z uczestników atakuje KNF za to, umieściło Amber Gold na liście ostrzeżeń.
Obserwując zamieszanie wokół gdańskiej spółki przypomniały mi się wypowiedzi niektórych naszych turystów sprowadzanych do kraju po upadku biur podróży, którzy żalili się przed kamerami na urzędników konsulatów, że żeby zdążyć na samolot do kraju musieli się spakować i opuścić hotel w ciągu 2 godzin. Wyglądało na to, że oczekują oni od państwa, by zapewniło im spokojne kontynuowanie wakacji, czyli zdjęło z nich odpowiedzialność za podjęte przez nich decyzje.
Kojarzy mi się również rozmowa z koleżanką z pracy, która opowiadała mi, jak to szkoła do której chodzą jej dzieci zorganizowała giełdę używanych podręczników, na której nie było prawie kupujących - mimo, że szkoła nie zmieniła programów i na giełdzie można było kupić praktycznie wszystkie potrzebne podręczniki znacznie taniej niż nowe. Za to było wielu chętnych na dofinansowanie zakupu podręczników.
Te trzy przykłady pokazują moim zdaniem postawę wielu przypadkowych członków naszego przypadkowego społeczeństwa - z jednej strony domaganie się, by państwo opiekowało się obywatelami aż prawie do prowadzenia ich za rączkę (dziś słyszałem pytania, dlaczego premier Tusk nie ostrzegł narodu przed Amber Gold), z drugiej strony w dobrym tonie jest opluwanie instytucji tego państwa, a z trzeciej dopominanie się jak najniższych podatków i jak najwięcej swobody. Tak to nawet w świętej pamięci Erze nikomu by nie dopasowali, a jeżeli jakikolwiek polityk coś takiego obiecuje, to łże jak... polityk.
Przy czym nie należy rozumieć tego wpisu tak, że uważam iż instytucje naszego państwa działają sprawnie - wręcz przeciwnie - mam do nich bardzo krytyczny stosunek, a sprawa Amber Gold pokazał kolejne obszary indolencji i nieudolności. Oprócz tego warto wspomnieć o burdelu w służbie zdrowia, leżącej i kwiczącej informatyzacji państwowych instytucji, bankructw firm budowlanych zaangażowanych w inwestycje wokół Euro, kwitnące radośnie nepotyzm i kolesiostwo, paraliż sądów czy popis rządu w sprawie ACTA. Myślę, że można by jeszcze długo wymieniać kolejne przykłady. Za taki stan państwa nie odpowiada jedynie obecnie rządząca koalicja, ale przyłożyły do tego rękę również poprzednie ekipy. Ale te ekipy wybieraliśmy właśnie my, często dając się omotać ich przedwyborczemu pie...niu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę o podpisywanie komentarzy - może być np. nickiem po wybraniu z listy pod oknem komentarza pozycji "Nazwa/adres URL"